Źródło II
Jak daleko od źródeł swoich rzeka odpływa |
Wyrzeźbiwszy własne granice; |
Niesie szlam wypłukany z ciemnych głębin i wzywa |
Do radości słonecznym odbiciem... |
Ale płyną nią szczątki, co na światło nieczułe, |
Bo obrosłe ciemnością i mułem. |
Obojętny brzeg - płaski, lecz nad wszystko wyniosły |
Rzeki nurt nieuchronnie wyzyska! |
Karmi trawy i bagna co z nicości wyrosły, |
Więc na nicość niezmiennie nieczułe: |
Tak tworzą się z rzek |
- Rozlewiska... |
Duszny upał się szerzy, w przerażonym powietrzu |
Krążą chmury żarłocznych owadów; |
Nie odnaleźć tu brzegów, ni obszarów nie zmierzyć |
Ani wdychać oparów rozkładu! |
Ani wody źródlanej nie odnaleźć czystości, |
Ani głębi, ni głębokości! |
Gdzie jest cel tych taplawisk, co choć dążą do morza |
Roztapiają się wciąż w grzęzawiska? |
Nurt się pławi w kałużach, bagno - bagnem odciska, |
Niemożliwe - ni powódź, ni pożar... |
Tak tworzą się z rzek |
- Rozlewiska... |
Żeby rzekę odszukać - trzeba w niej się zanurzyć |
Dać okleić się tym, co nią płynie; |
W dno muliste się wpatrzyć, gdzie się prąd po nim struży, |
Bo - co na dnie - nigdy nie zginie! |
Ale rzeka, to tylko źródła płynne jest ciało, |
A gdzie dusza? Gdzie źródło zostało? |
W źródle siła i trwanie, ukojenie pragnienia, |
Dźwięk daleki a przecież jedyny! |
Więc za dźwiękiem, pod prąd rzeki mętnej, zgubionej |
Trzeba czołgać się, pełznąć i płynąć, |
Bo tylko się - ź r ó d ł o - nie zmienia. |
Bije wodą przeczystą |
Z głębi ziemi zrodzoną |
I żyje wciąż wbrew |
Rozlewiskom... |