Wizyta krewnej z zagranicy
Przyjechała bez prezentów, bez pieniędzy, |
Żeby poczuć się jak w domu - w kraju nędzy. |
Przyjechała tu po latach |
Do swej siostry i do brata, |
Którzy, jak słyszała, właśnie wyszli z twierdzy. |
Młodszy brat - Kompromis - nie wyglądał zdrowo |
Jakby bał się, że ktoś złapie go za słowo. |
W czas sukcesów i kryzysu |
Nikt nie lubi kompromisów |
Samo imię starczy, by zapłacić głową. |
Starsza siostra - Prawda - biust i ust jaskrawość |
Pielęgnować zwykła z wprost niezwykłą wprawą. |
Powtarzała - czyszcząc grzebień - |
Muszę przecież dbać o siebie, |
Dzisiaj każdy ma już wreszcie do mnie prawo! |
Kłócił się ze starszą siostrą brat nieśmiały: |
Cóż są warte niespełnione ideały? |
I cóż ona warta, Boże, |
Skoro każdy mieć ją może |
Bez wysiłku, więc bez wstydu i bez chwały. |
Starsza siostra sztorcowała swego brata, |
Że się z byle kim dla byle czego brata. |
- Nie dziw się, że z ciebie szydzą, |
Jaki jesteś - wszyscy widzą! |
Tchórz bez karku, mięczak, lada co, brat swata! |
Dojść nie mogła więc po czyjej stronie racja |
Siostra-gość, uboga krewna - Demokracja. |
Więc się pocieszała, smutna, |
Świadek w bezustannych kłótniach - |
Przecież jestem tutaj tylko na wakacjach! |
Lecz ponowna nie pasuje jej rozłąka, |
Może właśnie tu mieć chciałaby potomka? |
Bratu śni się już podziemie, |
Siostra traci powodzenie, |
Ona, jak się przybłąkała - tak się błąka... |