Przypowieść prawdziwa o szaliku
| Umierał towarzysz niedoli w Riazaniu, |
| Umierał w milczeniu, wszyscy wokół spali. |
| Dziesięciu leżało na jednym posłaniu, |
| Czekałem aż umrze, bo miał ciepły szalik. |
| Dostał go, gdy uciekł z obozu w Majdanku |
| I błądząc po lasach trafił do AK. |
| Nosił go wtedy jeden z partyzantów, |
| Którzy go znaleźli dziesiątego dnia. |
| Ten partyzant zginął za Niemcem w pogoni, |
| Gdy front już się zbliżał i wschód łuną lśnił. |
| W partyzanckim spadku dostał szalik po nim |
| I broń, którą potem złożyć - rozkaz był. |
| W szaliku tym wzięli go wyzwoliciele |
| I zawieźli nocą na lubelski zamek. |
| Potem krótki etap i w godzin niewiele |
| Znowu się przed nim otworzył Majdanek. |
| Tam czekał na wyrok bez sądu, bez słowa |
| Czytając na ścianach swoje własne znaki. |
| Lecz inna strażników na wieżyczkach mowa |
| I nocą zimniejsze bywały baraki. |
| Co dzień swoją przyszłość czytał w dwóch kamykach: |
| Czarny - wschód, biały - to w Polsce zostanie. |
| Potrząsał je w dłoni i oczy zamykał: |
| Takeśmy się razem znaleźli w Riazaniu. |
| Czekałem aż umrze, kiedy wszyscy spali |
| Trochę myśląc jak łatwo człek bez śladu znika. |
| A potem przysnąłem. Wtedy go zabrali. |
| Rano widziałem trupa. Był już bez szalika. |