Prośba
Mów mi to co dzień: oni górą, |
Jakbyś w twarz raz po raz mi pluł. |
Chrzest dadzą bezimiennym murom |
Seriami kul tłum tnąc na pół. |
Postawią miasta sierocińców, |
Nabierze mocy życia smak. |
Nim wyjrzy ludzka twarz zza sińców: |
Mów mi, ach mów, że będzie tak! |
Przy podpalonych bibliotekach |
Lud sine ręce będzie grzał |
I odnotuje to bezpieka, |
Kto przy tym płakał, kto się śmiał. |
Dawnych znajomych nazwiskami |
Mignie rubryka – zawód: kat, |
A nas obwoła ktoś zdrajcami, |
Mów mi, ach mów, że będzie tak! |
Nasi najbliżsi w łapach hycli. |
Cośmy robili – śledztwo trwa. |
W przedszkolach gwiazdka dla milicji, |
Wojsko na placach i we snach. |
Starcy mrą niepotrzebni światu, |
Co dotąd przecież krążył wspak. |
Zamiast „Jak się masz!” – „Dać go katu!”. |
Mów mi, ach mów, że będzie tak! |
Bo kiedyś może się przydarzyć, |
Że z którymś z nich powtórzę błąd |
Szukając uczuć w jego twarzy, |
Zamiast go zabić z zimną krwią. |
Zamiast zacisnąć drut na szyi |
I krtań w ostatni skręcić krwiak. |
Chcę słyszeć jak przed śmiercią wyje – |
Mów mi, ach mów, że będzie tak! |