Posiłek
Wieczorny już rozbrzmiewa dzwon |
Przerwany w pół ostatni skłon |
Schodzimy się ze wszystkich stron |
Bo czas posiłku głosi dzwon |
W kolejce po strawę, w kolejce |
Czujemy jak rosną nam ręce |
Po całym dniu pracy tak dzień za dniem |
Po tę łyżkę strawy przed snem |
Ochryple zaśmiewamy się |
Że w końcu nie jest nam tak źle |
Na plecy wdrapał nam się chłód |
Szpieguje po żołądkach głód |
W kolejce po strawę, w kolejce |
Czujemy jak rosną nam ręce |
Po całym dniu pracy tak dzień za dniem |
Po tę łyżkę strawy przed snem |
Zamknięty wzrok stężały słuch |
A ponad nami roje much |
Dozorców zastęp śmierci wart |
A przeciw nim zmęczony żart |
W kolejce po strawę gwar głosów |
Kto powie, kto powie - już dosyć... |
Po całym dniu pracy tak dzień za dniem |
Łyżka więcej - knebel przed snem. |