Podróż Trzech Króli
. | (B: 010330) |
Jechaliśmy dniem i nocą, śnieg pod końmi się zapadał, | a |
Wiatr, bezdroża, dzicy ludzie, w drodze wstrzymywali nas. | a B |
W myślach zaś nadzieja, że się lżejszą stanie wiedza, władza | B |
I nadzieję tę miał spełnić nadchodzący przyszły czas. | B a |
Którejś nocy znikł przewodnik, potem konie ukradziono, | a |
Potem ludzi nam wybito, zamknął się nad nami świat... | a B |
I staliśmy na bezdrożu - trzej królowie w trzech koronach, | B a |
Słabi sami i bezbronni w strzępach aksamitnych szat. | B a |
Raniąc stopy, marznąc, ślepnąc, doszliśmy, gdzie dojść mieliśmy, | a |
Ale było już po wszystkim. Nie zdążyliśmy na czas. | a B |
Na straganach garść pamiątek, które zaraz schwyciliśmy | B |
Zamiast prawdy - nowej prawdy, która miała czekać nas. | B a |
Wróciliśmy do swych krajów ciągle nic nie rozumiejąc, | a |
A z pamiątek garść symboli uczyniliśmy dla mas, | a B |
Kiedy nagle pojaśniało w głowach znaną już nadzieją, | B a |
Co wyrosła z cierpień, które w drodze dopadały nas. | B a |
Nagle wszystkośmy pojęli: sens podróży, pretekst celu, | a |
Oraz wagę cierpień w drodze, co tak umęczyła nas, | a B |
Oraz prawdę oczywistą, że mniej byśmy zrozumieli, | B |
Gdybyśmy - jak inni ludzie - przyjechali tam na czas. | B a |
Do narodów więc zwracamy się otwarcie bez zająknień: | a |
"Rzućcie na bok te pozory! Prawdy posłuchajcie raz!"" | a B |
Ale one, zapatrzone w przywiezione im pamiątki, | B a |
Symbolami zastawione, nie słuchały wcale nas... | B a |
Ale one, zapatrzone w przywiezione im pamiątki, | B a |
Symbolami zastawione, nie słuchają wcale nas... | B a |