Ostatnie dni Norwida
| Piękno jest na to, żeby zachwycało - | a |
| Nie znam piękniejszej nad - Piękno - ojczyzny, | A7 |
| W której - minąwszy przeznaczeń mielizny | d |
| Warto zanurzyć obolałe ciało, | G7 |
| Pychy się wyzbyć. | E |
| Grobowce Piękna - kosztowne artyzmy, | a |
| Których wieczności wzór - piramid stałość - | A7 |
| Na dusze kładą tylko plamę białą | d |
| Jak bandaż kłamstwa, co owija blizny | G7 |
| By nie bolało. | E |
| A nad Sekwaną pochylona gałąź | a E |
| Żywa - pod blaskiem corocznej siwizny | a E |
| Wspomina drzewo układane w pryzmy, | C G |
| Gdy Templariuszy Król spalał wspaniałość | C d |
| W czas wielkiej schizmy. | E |
| Ściemniała belka w narożniku izby, | a E |
| W której się kiedyś na Ludwiki grało, | a E |
| Dobrze pamięta, choć wygięta w pałąk, | C G |
| Czas, gdy Moliera psy uliczne gryzły | C d |
| Z Pana pochwałą! | E |
| Tu Marsyliankę też się poznawało, | a E |
| Gdy wolność tłumu obwieszczały gwizdy | a E |
| I bruk paryski był - jak nigdy - żyzny, | C G |
| Bo gilotyna grała, aż chrupały | d |
| Karki w bieliźnie. | E |
| Po Bonapartem ścichły echa wyzwisk, | a E |
| Szańce Komuny w bieg życia wessało | a E |
| I świat w bezduszną obrasta dojrzałość - | C G |
| Knuty z jedwabiu, przemysł, socjalizmy - | d |
| Nabite Działo! | E |
| Ręce grabieją, wino całkiem kwaśne, | a E |
| Na rękawiczki braknie mi pieniędzy | a E |
| I myśl zmarznięta nie chce płynąć prędzej, | C G |
| A przecież przez nią i to dla niej właśnie | C d |
| Umieram w nędzy. | E |
| Więc cóż jest piękno? Wód słoneczne bryzgi? | a |
| Diament w popiołach? Pamięć? Doskonałość? | A7 |
| Gdyby to tylko - byłoby za mało! - | d G7 |
| Dusza, rozpięta raz na Krzyżu Myśli | G7 |
| - Wyrazi - Całość! | E |