Dosiadł mnie osioł okrakiem d
I rykiem obwieścił donośnym a
Że na wierzchowcu takim d
Będzie jeźdźcem wolności a
Wbił mi w żebra ostrogi d
Wepchnął do ust kostkę cukru a
Chwostem tnąc w poprzek nogi d
Zmusił bez trudu do truchtu a
Zaduch ośli mnie dusi d
Jestem kloaką jeźdźca a
Bo co spod ogona wypuści d
Na moich gromadzi się plecach a
Małpy śpiewają mu pieśni d
I łaską zwą co jest musem a d
On ryczy nad uchem: nie śpij! d
I już nie truchtem już kłusem a d
Mija nas inny wierzchowiec d
Z wysiłku ogłuchł i oślepł a
Osioł go kopie po głowie d
Cień jego uszy ma ośle a
Nikt już nie mówi po ludzku d
Śmiechem i rykiem się chwalą a d
Głaszczą i chłoszczą do skutku d
Kłus nasz przechodzi w galop! a d
Pędzę na zgiętych kolanach d
Więcej niż znieść mogę znoszę a
Aż świta myśl niesłychana d
I ludzką głowę podnoszę a
To nic że ostrogi bodą d
Szpicruta nad uchem gra! a d
To jeździec stworzony pod siodło d
I jeźdźca dosiąść się da! a d
d
I jeźdźca dosiąść się da! a d