Ofiara
Pijany listonosz ze świata modliszek | a |
Przywozi mi listy, i niszczy mi ciszę, | a |
Której nie ma i tak; | F0 E7 |
Bo jest dziecko moje i sny atomowe, | a |
I myśli myśliwce co są odrzutowe - | a |
Ich huk - to dla mnie - znak. | F0 E7 |
Znak! | a |
I cóż, że podłogi są wypastowane, | a |
Że zegar służąca nakręca co rano, | a |
Wczorajsze umyje szkło... | F0 E7 |
Któż wie, kiedy Skrzynia się sama otworzy | a |
Na głos - nam nieznany - ze znanych przestworzy | a |
By rzec, że stało się - To! | F0 E7 |
To! | a |
Co wtedy mam robić na drewnianym ganku | a |
Z brwią troski, w krawacie - i nad filiżanką | a |
Z bezwzględnym fusem na dnie? | F0 E7 |
Jak dziecko ocalić? Ma chore migdałki | a |
Nie mogę w zagładę wszak wkroczyć - bez walki - | a |
Nie jego bierzcie, lecz mnie! | F0 E7 |
Lecz mnie! | a |
A tu brać nikt nie chce, choć siódmych trąb brzmienia | a |
Co chwilę mnie budzą i chęć odkupienia | a |
Do gardła podchodzi mi. | F0 E7 |
Kochanek żony drwi kwaśnym oddechem, | a |
Więc może odkupię ich grzech - moim grzechem - | a |
Służąca, co szkło myje - lśni... | F0 E7 |
Lśni! | a |
Jej, obcej wywnętrzyć się można naprędce | a |
Z najgłębszych tajemnic, gdy proszą już ręce | a |
W imieniu napiętych ud. | F0 E7 |
Poświadczy krucyfiks, stół, piec, fisharmonia, | a |
Że to, co trzymałem przy ustach i w dłoniach | a |
To była prośba o cud. | F0 E7 a |
Więc lekarz rodziny, adwokat i żona | a |
Oświadczą, że śnię, że zabawa skończona, | a |
Że rozwód i wyjazd stąd... | F0 E7 |
Kochają się, jechać chcą gdzieś do Australii, | a |
Więc rozumiecie, że muszę podpalić | a |
Ten dom, by pojęli błąd! | F0 E7 |
Ich błąd! | a |
Płomienie z kredensów, wykładzin i krzeseł, | a |
Grzyb dymu, co pustym się niebem poniesie - | a |
To wszystko, co mogę dać | F0 E7 |
By oni potrwali, zajęli się dzieckiem, | a |
By mogli choć czas jakiś jeszcze bezpiecznie | a |
Z życia, co warte - brać! | F0 E7 |
Brać! | a |
Ach, płacz był i krzyki i desek jęk w żarze, | a |
Po czym mnie biali gonili lekarze, | a |
Za lęk, za przestrogę, za ból - | F0 E7 |
- Niech spali się dom, zanim świat się wypali - | a |
Wołałem, gdy ręce mi sprawnie wiązali | a |
Wywiązując się z ról... | F0 E7 |
Swych ról! | a |
Sadziliśmy z małym gałązkę na brzegu. | a |
Dziś musi z gałązki tej - krzywe być drzewo, | a |
Lecz drzewo! Dla ludzi - strach! | F0 E7 a |
Bo światłem to tylko - co nam prosto w oczy! | a |
Człowiekiem - co człowiek krwi swojej utoczy - | a |
Plus Leonardo i Bach. | F0 E7 a |
Bo światłem to tylko - co nam prosto w oczy! | a |
Człowiekiem - co człowiek krwi swojej utoczy - | a |
Plus Leonardo i Bach. | F0 E7 a |