Marsz intelektualistów
Jestem postacią na wskroś tragiczną |
Najtrudniejszegom dokonał wyboru: |
Między obozem dla nieprawomyślnych |
A honorami i łaską dworu. |
Obeznanemu w snach filozofów |
Trudno jest mówić gwarą kaprali |
I nosić mundur, ale po trochu |
Co tylko można - trzeba ocalić! |
Inni odeszli. Łatwa decyzja |
Zwłaszcza, że nikt ich o nią nie pytał, |
Lecz trudno - tego wymaga Ojczyzna, |
Rzecz niepodzielna i jednolita. |
Ja wiem, ja także z wami marzyłem |
Dałem się ponieść mglistym mirażom |
Lecz tylko siłą zwalczymy siłę |
I zadepczemy groby, gdy każą! |
Niech nikt mi kartą praw nie wywija, |
Gdy chcę mam prawo piętnować Żyda! |
Żołnierz jest po to, żeby zabijać, |
Nawet gdy rozkaz sam sobie wyda. |
Nie będzie pisał oszczerczych bredni |
Drań, co Helsinki bierze za Jałtę |
Bój o pryncypia - mój chleb powszedni, |
Bez wahań zmienię pióro na pałkę! |
Niech nikt krwią cudzą rąk mi nie kala, |
Dzieje nie takie znają ofiary! |
Niech wie, kto chciał już pomniki zwalać - |
Winny nie ujdzie w tym kraju kary! |
I wypiszemy wszystkim na skórze |
Prawa człowieka i obywatela! |
Prawo do pracy! Miejsce - przy murze! |
I syna twarz w plutonie, co strzela! |
A kiedy wszystko do ładu wróci |
W szafach należne miejsce mundurom, |
Snów filozofów młodzież się uczy |
A ręka zmienia pałkę na pióro... |