Edykt orła
Znad chmur i wiatrów patrzę - szary cherub | e |
Tam, gdzie poranny głód na sytość liczy. | e |
Ta czasza świata, własność mej źrenicy, | e |
To nieskończona geografia żeru. | e B0 e |
Widzę na pyskach krwi zaschniętej sadze, | e |
Ale nie wnikam w wasze małe zbrodnie. | e |
Pragnę swą godność władcy pełnić godnie, | e |
Taki porządek rzeczy mi dogadza. | e B0 e |
Kto się nigdy nie otarł o mord | C D G |
Tego nie tyczy edykt orła | a H e |
Nie martwię się także o inne zwierzęta. | e |
Zmysły je ostrzegą, barwy ciał ukryją. | e |
By głód zaspokoić starczy ruszyć szyją, | e |
A w strachu jedyna do życia zachęta. | e B0 e |
Nie dzielę się więc z nikim. Kości moich łupów | e |
Nigdy tknąć nie śmie chciwy pysk szakala. | e |
Bieleją jak berła na wysokich skałach, | e |
Skąd wiatr zbierze zaduch, w którym leżą, trupi. | e B0 e |
Mój krzyk słychać rzadko, lecz wtedy drżą wszyscy | C D G |
Nie wiedząc, czy godów idzie czas czy śmierci. | a H e |
Jedna jest istota prawdziwie bezbronna. | e |
Przez busz się przedziera, chrapliwie złorzeczy, | e |
Naga - o każdą się gałąź kaleczy | e |
Na dwóch słabych nogach i nieopierzona. | e B0 e |
Lecz idzie uparta, naga i złowroga, | e |
Tym bardziej zawzięta im bardziej zmęczona. | e |
Wiem że ona jedna może mnie pokonać, | C D G |
Ale na szczęście bierze mnie za boga. | a H e |
Wiem że ona jedna może mnie pokonać, | C D G |
Ale na szczęście bierze mnie za boga. | a H e |