Ballada o powitaniu
| Dzień jasny, chociaż mroźny, słońce świeci z góry | a E |
| Niebo błękitne, żadnej nie ma na nim chmury | E a E |
| Dumnie wisi nad portalem jakiejś bramy | a E |
| Napis biało-czerwony: "Serdecznie witamy!" | E a |
| Staliśmy rzędem równym wzdłuż głównej ulicy | C G |
| Uczniowie, matki, żony, ciecie, robotnicy | G7 C a E7 |
| Szpaler milicji sprawnie nas zorganizował | a E |
| By nie wystawała czyjaś ręka albo głowa | E a |
| Tam, gdzie ja stałem i machałem spontanicznie | a E |
| Stały dwa przedszkolaki wyglądając ślicznie | E a E |
| One miały zrobić gościom stop nieprzewidziane | a E |
| Bo nieprzewidziane było też przygotowane! | E a |
| Po trzech godzinach z dala usłyszałem wrzawę | C G |
| Podniosłem chorągiewkę, zamachałem z wprawą! | G7 C a E7 |
| Temperatura wzrosła, podniecenie także | a E |
| Każdy się pcha do przodu, palcem w oku babrze! | E a |
| Lecz to dopiero pilot, pięciu milicjantów | a E |
| Dwudziestu tajnych panów (ot, w razie awantur) | E a E |
| Potem samochód jeden, drugi, potem trzeci | a E |
| Potem wojskowy gazik z prasą, radiem leci | E a |
| Lecą do góry czapki, to już nie przelewki | C G |
| Witają gościa papierowe chorągiewki! | G7 C a E7 |
| Dojrzałem kołnierz, ucho i brew kędzierzawą | a E |
| Błyszczący hełm, lecz to już chyba ktoś z obstawy | E a |
| Z dziećmi nic nie wyszło - jedno się speszyło | a E |
| Drugie swą kokardkę czerwoną zgubiło | E a E |
| Więc, nim znaleziono coś zamiast kokardki | a E |
| Gościa porwał dalej prąd wydarzeń wartki | E a |
| Jednej minuty nawet wszystko to nie trwało | C G |
| Co było - przeszło, znikło, z wiatrem uleciało | G7 C a E7 |
| Tłum się miesza, kręci, tłumem być przestaje | a E |
| Na opustoszałym placu milicjant zostaje | E a |
| Wieczór zapada szybko, koniec mojej śpiewki | a E |
| Walają się po ziemi papierowe chorągiewki | E a E |
| Pół smętnie, a pół śmiesznie zwisa z jakiejś bramy | a E |
| Napis biało-czerwony: "Serdecznie witamy!" | E a |