Bajka średniowieczna
| Nędza pustoszy strychy i komory, |
| Złoto skupuje nadwyżki natury, |
| Tylko bogaty żyje - albo chory; |
| I nie odróżnisz, który z nich jest który, |
| Gdy spod ich tłustych stołów, pustych koryt |
| Wyłażą szczury. |
| Brzydzą się nimi ci, co żywi jeszcze, |
| Ze wstrętem nogi podnosząc do góry, |
| Bezkarność dając małym posłom nieszczęść, |
| Co mają tylko jeden cel ponury: |
| Zagarnąć resztki. Bowiem właśnie w resztce |
| Mnożą się szczury. |
| Cóż, że się z sobą żrą niezmordowanie, |
| By własnym braciom dobrać się do skóry: |
| Z tej bitwy nic już nam nie pozostanie, |
| Na mokrych wiórach zwapniałe marmury, |
| Z których miał powstać Kościół Pojednania - |
| Zostaną szczury. |
| Zabrakło grajka, co by grą czarował, |
| Zwiódł najazd szczurzy melodią na temat. |
| Jest pisk i szelest, krzyki są i słowa, |
| Włosy z głów rwane rękami obiema, |
| Gniewne modlitwy, żeby żyć od nowa... |
| - Muzyki nie ma. |
| Nędza pustoszy strychy i komory - |
| Wyłażą szczury. |