Szedł Jezus przez Beskidy
W wiosenny poranek
Choć nogi miał i ręce
Krwawo rozorane
Choć bok miał opuchnięty
I blady cierpieniem
Choć trzy dni leżał ciężkim
Przybity kamieniem
To w ręce niósł wysoko
Chorągiew radości
By wszyscy zrozumieli
Posłanie miłości
Szedł Jezus przez Beskidy
A góry klękały
Aby grzbiety pochylić
W imię Bożej chwały
I głośne Alleluja
Górami się niosło
Bo gdzie chwilę przystanął
Budził życie wiosną
A echo jak z trombity
Wracało nad gronie
Aby króla przywitać
W cierniowej koronie
Zaś gdy rany zabliźnił
Ludziom i przyrodzie
Rzucał ziarno nadziei
Aby rosło co dzień
I głośne Alleluja
Górami się niosło
Bo gdzie chwilę przystanął
Budził życie wiosną