Polityka mi wisi d
Dorodnym kalafiorem. d
Błogosławieni cisi B
I ci, co pyszczą w porę. B
Historia mnie nie bierze, g
Literatura nudzi. g
Ja tam dziś w nic nie wierzę, A
A już na bank - nie w ludzi. A
Nawet drzewa twardnieją, by przeżyć, F C d a
Co tu mówić o ludziach, frajerzy! B F A
A jak się urządzili d
Ci z władz i z opozycji? d
Ten bił, a tego bili - B
Obydwaj dziś w policji. B
Więc żaden mnie nie skusi g
Na byle ćmoje-boje. g
Błogosławieni głusi A
I ci, co słyszą swoje. A
Nawet drzewa, by przeżyć, korzenie F C d a
Zapuszczają głęboko pod ziemię. B F A
Katabas kirchę wznosi d
Nie dla nas, a dla Pana. d
Więc jakby sam się prosił B
By z glana kapelana. B
Mnie tego nikt nie wrzepi, g
Ja chcę mieć święty spokój. g
Błogosławieni ślepi A
I ci, co widzą w mroku. A
Nawet drzewa rosną w ciemnościach F C d a
W dupie mają - na czyich kościach. B F A
Mnie nie rajcuje kasa, d
Kwatera czy gablota. d
Jak trafię skórę - klasa - B
Pieroga wyłomotam. B
Wykaże test, żem HIVnik, g
To w żyłę - i odjadę. g
Błogosławieni sztywni A
I ci, co żyją z czadem. A
Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie F C d a
A przecież istnieją - bezgrzesznie. B F A