Żywioł się rzuca na zapory
I każdy chce być świadkiem cudu
Jak rzeki - drwiąc ze starych koryt
Niosą jesienną Wiosnę Ludów.
Radości płacz i bicie w dzwony
"Z tej drogi nie ma już odwrotu"
Polityków tłum zaskoczony
Już nie wysiada z samolotów.
Mówią, że chiński Rok to Smoka
Lub rzadki nadmiar plam na słońcu...
Cóż nam po wróżbach i urokach!
Wszak jest początek w każdym końcu!
Patrzą na zachód ze swych zagród
Głodni Azjaci i Słowianie
Czekając za cierpienia - nagród,
Które ma Bóg Wolności dla nich.
Jadą na zachód osadnicy
Wozami swoich martwych dziadków
Do europejskiej, do winnicy
Gdzie czeka na nich Bóg Dostatku...
Mówią, że chiński Rok to Smoka
Lub rzadki nadmiar plam na słońcu...
Cóż nam po wróżbach i urokach!
Wszak jest początek w każdym końcu!
I nie pamięta się o burzy
Gdy się pogodny świt nasili
Choć przecież modlą się niektórzy
Za tych, co tego nie dożyli.
Choć przecież troszczą się mężowie
W czterech europejskich ścianach
Co robić by ogarnąć mrowie
Wędrownych plemion Dżyngis-Chana.
Mówią, że chiński Rok to Smoka
Lub rzadki nadmiar plam na słońcu...
Cóż nam po wróżbach i urokach!
Wszak jest początek w każdym końcu!
Żywioł się rzuca na zapory
I każdy chce być świadkiem cudu
Jak rzeki - drwiąc ze starych koryt
Niosą jesienną Wiosnę Ludów.
Jak powstał wir - tak się ukoi:
Coś zniszczy, stworzy, coś pochłonie.
Ktoś się raduje - a ktoś boi
Że ten początek ma swój - koniec.